Rozmowy przy kawie

Jak powstał Easy Talk? Dlaczego kierujemy się tymi konkretnymi wartościami? Jaki mamy pomysł na skuteczną naukę języków? Tego wszystkiego i jeszcze więcej dowiecie się z rozmowy z Magdą Krenc, założycielką szkoły oraz Basią Górką prowadzącą coaching językowy dla kursantów.

Basia: Skąd pomysł na prowadzenie szkoły językowej? Czy to realizacja jakiegoś marzenia?

Magda: Dziękuję za to pytanie, bo właśnie uświadomiłam sobie, że aby na nie odpowiedzieć, muszę opowiedzieć moją edukacyjno-zawodową historię, a nigdzie jeszcze tego nie robiłam. Skorzystam zatem z tej przestrzeni i to uczynię. 😉

Pójście w kierunku biznesu edukacyjnego nie było dla mnie oczywistością, chociaż już w trakcie studiów ukończyłam dwuletni kurs pedagogiczny, pracując jednocześnie w szkole językowej. Od pierwszej lekcji czułam się w tej roli świetnie,  ale moje serce tęskniło za czymś innym. Ponieważ studia dały mi dobrą językową bazę – i tylko językową – miałam wielką ochotę dowiedzieć się czegoś więcej o świecie wielkich firm, korporacji, koncernów i przede wszystkim stanowisk, na jakich mogłabym pracować z wykorzystaniem znajomości języków. I tak pierwsze zawodowe kroki po studiach stawiałam między innymi w Volkswagenie czy Amazonie, realizując jednocześnie studia podyplomowe z zakresu menedżmentu na SGH w Warszawie.  I to właśnie ta podyplomówka była game changerem w moim rozwoju zawodowym i pozwoliła znaleźć odpowiedź na pytanie, co  właściwie chcę, lubię i potrafię robić.

Wiedziałam, że chcę prowadzić firmę, by móc wyznawać moje wartości, mieć wpływ na skalę tego, co robię oraz decydować o tym, jakie będą moje zadania, chcę świadczyć usługi, które będą wpływały na polepszanie jakości życia moich klientów (mocno wierzę w to, że lektorem jest się po to, żeby wspierać podopiecznych w poprawie jakości życia – tu chodzi o coś więcej, niż sam język), lubię języki obce (studiowałam niemiecki i rosyjski, mówię też po angielsku i uczę się hiszpańskiego), ale też lubię pracować z nimi zgodnie z tym, jak uczy się mózg i niezgodnie z tym, jak robi się to w szkole. I wreszcie potrafię prowadzić moich podopiecznych po językowych ścieżkach. Co tu dużo mówić, szkoła językowa daje możliwość realizować wszystkie te punkty.

Ach, w końcu mogłam to opowiedzieć 😊!

Basiu, a jak to się stało, że Ty – magister filologii, dyrektor kreatywna związana od lat z marketingiem – zdecydowałaś się na studia coachingowe?

Basia: To chyba dojrzewało we mnie od kilku lat… Przed laty chciałam pójść na psychologię, ale zarzuciłam te plany na rzecz lingwistyki. Ale… jak widać, potrzeba wspierania innych została we mnie i czekała na odpowiedni moment! Któregoś dnia po prostu poczułam, że to TERAZ i zapisałam się na studia. Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć. A po pierwszym zjeździe byłam pewna, że to była słuszna decyzja.

A jakie były Twoje doświadczenia w nauce języków?

Magda: Dobre. Moje dobre. Bo lubiłam języki, nawet angielski, z którym radziłam sobie słabiej niż z niemieckim, a poza tym widziałam wtedy jedynie czubek swojego nosa. Bo jak dzisiaj cofam się pamięcią do czasów gimnazjum czy liceum, to uświadamiam sobie, że ja czułam się dobrze na lekcjach językowych, bo ogarniałam, ale byli tacy, którzy czuli się tak, jak ja na fizyce 😉. I pamiętam też, jak zwracali się do nich niektórzy nauczyciele, mówiąc, że z nich nic nie będzie (serio? Jak można tak powiedzieć młodemu człowiekowi?), albo że mają się nie odzywać, bo uszy więdną od ich błędów (idealne uszy idealnych nauczycieli), że przecież to takie proste zapamiętać 10 słówek, a oni nawet tego nie są w stanie zrobić (dodam, że 10 porywających słówek z życiowymi przykładami ich użycia). I gdy o tym myślę, jest mi bardzo przykro, bo wiem od naszych kursantów, że do dzisiaj niewiele się zmieniło.

A na studiach? Nie zapomnę jednych z pierwszych zajęć na pierwszym roku. Prowadząca zapytała nas na pierwszym spotkaniu o to, co lubimy czytać. Ja – pełna zapału, gadająca przecież po niemiecku, językowo zadowolona z siebie – z zacięciem opowiadałam o tym, co i dlaczego czytam, ale nie ogarnęłam, że nie wolno mi używać pierwszej osoby liczby mnogiej i wypowiadać się za ogół. I zostałam solidnie zjechana za to, że powinnam używać tylko i wyłącznie pierwszej osoby liczby pojedynczej i że chyba za mocna się poczułam w tej wypowiedzi. Co wtedy myślałam? Że chciałabym zapaść się pod ziemię, że jak mogłam nie wpaść na to, że mówię o swoich odczuciach, a ja to po niemiecku „ICH”, i że nie wolno mi używać zwrotów typu „Wenn WIR das Buch lesen, fühlen WIR…”, bo skąd ja do cholery wiem, co czują inni? Ale ja nie lubiłam siebie za tę wypowiedź. Później byłam już bardzo ostrożna. Co myślę dzisiaj? Że baba miała czelność, żeby w zaangażowanej studentce pierwszego roku zburzyć językową pewność siebie.

Zupełnie szczerze, pisząc tę odpowiedź zastanawiam się bardzo intensywnie nad tym, o czym były moje studia. I coś czuję, że udało mi się to zdefiniować. Moje studia były o dziewczynie, która wiedziała, że potrafi mówić w językach obcych i która musiała to na każdym kroku udowadniać.

Powiedz, że masz inne doświadczenia?

Basia: Chciałabym, ale niestety są bardzo podobne. Wygórowane oczekiwania i wpajanie, że lepiej nie mówić niż mówić “źle”. Uważam, że studia na każdym kroku przypominały mi, jak wiele nie wiem, w czym jestem słaba i że są lepsi. Zupełnie nie czułam wzmacniania, a przecież lingwistyka jest jednym z najtrudniejszych kierunków (porównywana do prawa i medycyny), więc jakim cudem mogłam się czuć taka niewystarczająca? Zawstydzona błędami, których przecież “nie wolno” mi było popełniać?

Właśnie – uczycie metodą konwersacyjną – dlaczego zdecydowałaś się na korzystanie akurat z tej metody?

Magda: Bo sprawne rozmawianie w języku obcym to najbardziej pożądana językowa umiejętność. Język jest narzędziem do komunikacji, ma dawać nam możliwość wyrażania siebie, poprawić jakość życia. Byłoby to niemożliwe, gdybyśmy trzaskali z kursantami ćwiczenia gramatyczne, albo kazali im wkuwać listy słówek na pamięć. Nie ma innej drogi do mówienia w j. obcym, niż po prostu mówić.

Od niedawna jesteś też po drugiej stronie – uczysz się angielskiego z lektorami z Easy Talk. Jestem ciekawa Twoich doświadczeń z lekcji w 100% mówionych?

Basia: Szczerze? Jestem zachwycona! Po pierwszych zajęciach w Twojej szkole poczułam, że to była NAJLEPSZA lekcja języka w całym moim życiu, a mówi to ktoś, kto przez pięć lat studiował dwa języki… To bardzo smutne, a z drugiej strony niesamowicie się cieszę, że dajecie możliwość uczyć się inaczej – w atmosferze pełnej akceptacji, zaufania, empatii i… ciekawości! Wiesz, ja naprawdę czuję, że lektorów interesuje to, co mam do powiedzenia! I przede wszystkim nie uczę się bezużytecznych słówek!

Zdradź mi jeszcze, jakie są trzy najważniejsze wartości Easy Talk?

Magda: Wierzymy w to i przekazujemy te idee naszym kursantom, że:

-W nauce języków najważniejszą umiejętnością jest mówienie, którego można nauczyć się tylko… mówiąc.

-W nauce języków nie ma momentu gotowości do mówienia. Najlepszy moment jest teraz.

-Nauczysz się mówić tylko wtedy, gdy dasz sobie pozwolenie na niedoskonałe gramatycznie  mówienie.

-To, co i jak myślisz o sobie, jako o użytkowniku języka, ma wpływ na Twoją skuteczność w uczeniu się i w komunikacji.

Basia: A kiedy urodził się w Tobie pomysł na wprowadzenie coachingu językowego dla kursantów?

Magda: Potrzeba pracy z kursantami nad czymś więcej niż sam język pojawiła się we mnie dawno temu, gdy obserwowałam, jak bardzo dobrze radzący sobie kursanci boją albo wstydzą się mówić w języku obcym poza lekcją. Z obawy przed byciem ocenionym, z lęku przed utratą „profesjonalizmu”, z potrzeby stosowania idealnie poprawnej gramatyki. „Będą się na mnie dziwnie patrzeć.”, „Zrobię błąd i nikt mnie nie zrozumie.”, „Nie będę robić z siebie głupka.” – to kropla w morzu niewspierających przekonań, jakie przez lata usłyszałam od uczących się.  I marzyło mi się zaprosić te osoby do innego językowego świata, w którym błędy nas nie definiują, w którym doceniamy to, co już potrafimy, gdzie zdanie innych o naszym języku nas nie obchodzi. Do świata, w którym traktujemy język jak narzędzie, a nie jak wyrocznię o tym, kim jesteśmy.

Wierzę w to, naprawdę mocno w to wierzę, że coaching, ukierunkowany na mówienie w językach obcych, to najskuteczniejsza forma pracy z kursantami nad uwolnieniem od wszelkich blokad. Jestem bardzo dumna z tego, że razem przykładamy się do poprawienia jakości życia naszych kursantów.

Related Posts

Leave a Reply